...
może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Sheili? - zaniepokoiła się Cindy. - Oczywiście, że nie - próbował ją uspokoić Larry, lecz nie zabrzmiało to przekonująco. Przez chwilę stali w milczeniu. - No cóż... - zaczął Nate. - Chodźmy na pizzę - rozstrzygnęła Kelsey, unosząc ręce w geście bezradności. Przeszli do kuchni. - Na dworze jest ładniej, zjedzmy przy basenie - zaproponowała Kelsey. Po kilku minutach rozlokowali się wokół basenu. - Przez Bahamy przechodzi niż - zagaił po chwili Larry. Kalkulator dodatek osłonowy - Hannah, prawda? - odparła Cindy. - Aha. Na razie przewidują, że przesunie się nad Karoliny. Mam nadzieję, że nie zmieni kierunku. Od czasu huraganu Andrew, za każdym razem, kiedy zanosi się na silny wiatr, chcą ewakuować Keys. - Nic dziwnego. Podczas huraganu nie jest tu zbyt bezpiecznie. - Tak, ale żeby aż ewakuacja? Nie lubię tego. Potem przez kilka tygodni nie ma żadnych turystów. - Mnie brak turystów nie przeszkadza - oświadczyła Cindy. - Tylko że wszystko jest pozamykane, no i nie ma prądu, to znaczy także klimatyzacji. - W końcu nie mieszkamy na plaży. A te ewakuacje... straszne korki na drodze. - Jeśli sztorm jest na Bahamach, to prawdopodobnie przesunie się na północ - zauważyła Kelsey. Pizza jej smakowała, była głodna, ale nie mogła się pozbyć wrażenia, że ktoś jednak buszował po 294 ogródku, chociaż upór tego przeczucia zdumiewał ją samą. A gdy Dane powiedział Jorge'owi, że muszą porozmawiać, Jorge zbladł. - O czym myślisz? - zapytał Larry. - Pewnie o tym, jak fajnie by było rozebrać się do naga i wskoczyć do basenu, co, Kelsey? - odpowiedział za nią Nate. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. - Trudno, przynajmniej spróbowałem podsunąć ci ten pomysł. No dobrze, pewnie o tym, dlaczego nasz przyjaciel inkwizytor wyciągnął na przejażdżkę spa warszawa Jorge'a. Mam rację? - Oczywiście. - Nikt z nas przecież nie wierzy... - zaczęła Cindy i urwała. - Powinniśmy do niego zatelefonować - stwierdził Larry. - Powiedzieć, żeby przestał się wygłupiać i przyjechał tu z Jorge'em z powrotem. - Chyba masz rację - odparła Kelsey. - Poczekajcie, przyniosę z domu telefon. Wstała i weszła do budynku. Wracając nad basen,