Isabella i książę Nick w drodze powrotnej z podróży
R S poślubnej zatrzymali się w Nowym Jorku, by swą obecnością uświetnić uroczystość otwarcia wystawy prac artystów z San-Rirrrini, a książę Stefano i jego żona Amanda, przyjaciółka Jennifer, przebywali z dłuższą oficjalną wizytą w Wielkiej Brytanii. Sam król Eduardo, z wyjątkiem oficjalnych okazji, rzadko jadał poza swoimi apartamentami. Pia naprawdę nie liczyła, że zobaczy siedzącego przy stole Federica, a jednak poczuła się rozczarowana. Przez dwa tygodnie pobytu w pałacu ani razu go nie widziała. Spotkali się tylko raz, na lotnisku, a potem spędzili ze sobą zaledwie pół godziny w czasie jazdy do pałacu. Jednak nie mogła o nim zapomnieć. Daremnie starała się zająć myśli czymś innym, lekturą, planowaniem czekającej ją pracy. Ciągle miała przed oczami twarz księcia. Rozejrzała się po jadalni. Federico zapewne jada z dziećmi u siebie. Jennifer też nie schodziła na posiłki. Jadalnia była piękna - ściany wykładane dębową boazerią, ozdobione cennymi tapiseriami, długi, masywny stół. Dla wielu to wnętrze mogłoby uchodzić za zbyt wystawne, ale dla mieszkańców pałacu było pomieszczeniem codziennego użytku. Tu mogli czuć się swobodnie, tu nie obowiązywały oficjalne stroje. Gdyby jej podopieczni z obozów ujrzeli tę salę! A co dopiero, gdyby przyszło im zasiąść tutaj do stołu! Zresztą ona sama dopiero zaczynała oswajać się z pałacowym przepychem. Nie od razu poczuła się dobrze w eleganckich apartamentach Jennifer i Antonyego, choć Jennifer twierdziła, że wprowadziła wiele zmian, by nieco stonować ich przepych. R S Pia przez moment zastanawiała się, jak wyglądają apartamenty Federica. Z pewnością są utrzymane w bardzo oficjalnym stylu. To pasowało i do księcia, i do jego zmarłej żony. Bogate tkaniny, starannie poukładane zabawki, pieczołowicie wyeksponowane cenne prezenty od głów państw i dygnitarzy, ogromne łoże z kosztowną jedwabną bielizną... Szybko odepchnęła od siebie te myśli. Ciekawe, czy Federico nie miał problemu z przystosowaniem się do takiej scenerii. Wprawdzie wychował się w pałacu, jednak wiele czasu spędzał w podróżach, reprezentując kraj na arenie międzynarodowej. Prowadził bardzo intensywny tryb życia: ciągłe spotkania, konferencje, rauty, bale charytatywne. Poznał życie ze wszystkich stron. Bywał w krajach dramatycznie zmagających się z nędzą i w światowych supermocarstwach. Odwiedzał walące się szpitale, widywał nędzarzy i osierocone dzieci, a także światowych przywódców zasiadających w kapiących od przepychu gabinetach i pławiących się w luksusie, których od świata upokorzenia i nędzy dzieliła odległość paru kilometrów. Po śmierci żony Federico znacznie ograniczył obowiązki reprezentacyjne. Starał się jak najwięcej czasu poświęcać synom. Rzadko wyjeżdżał, zazwyczaj przebywał w pałacu. Pewnie też trochę go to męczyło, podobnie jak Pię.