Nate. - Na co czekamy, sprawdźmy.
Ruszył biegiem, za nim Larry. Kelsey i Cindy porozumiały się wzrokiem i też pobiegły. Dane nie odezwał się, dopóki nie dojechali do autostrady. Wiedział, dokąd zmierza, a Jorge najwidoczniej też. - Jedziemy na przystań? - upewnił się, teraz już spokojnie. - Można tam porozmawiać - zgodził się Dane. - Równie dobrze zresztą, jak gdzie indziej. - Chodzi o to, co robiłem w nocy na łodzi? - zapytał Jorge. 296 - Nie tylko. pogoda - Nie sądziłem... - Co? Że w końcu wpadniesz? - Nie sądziłem, że ty masz z tym coś wspólnego. - Dlaczego miałbym nie mieć? Uważałeś, że przejdę do porządku dziennego nad śmiercią tylu kobiet i nad tym, że Sheila zniknęła? Uwaga Jorge'a tak wyprowadziła Dane'a z równowagi, spa warszawa że prawie przegapił zakręt. Zdążył jednak i już na parkingu z wściekłością wdepnął hamulec. Jorge patrzył na niego z niedowierzaniem. - Nikogo nie zamordowałem. O czym ty w ogóle mówisz? - O striptizerkach. Ofiarach krawaciarza. Jorge pokręcił głową. - Pomyłka. Jestem winny, ale nie tego. Dane przez chwilę milczał. - Ktoś widział, jak wrzucasz coś do oceanu, Jorge. Chciałbym wiedzieć, co to było. - Nigdy nikogo nie zamordowałem - powtórzył Jorge. Dane nie patrzył na niego. - Dziewczyna z klubu, w którym pracowała Cherie Mardsen, widziała cię tam. Wielokrotnie. Także tej nocy, gdy zniknęła Cherie. Jest tego tak pewna, że może zeznawać w sądzie. Jorge najpierw się roześmiał. Potem zatopił twarz w dłoniach. - Z którą dziewczyną rozmawiałeś? - Jej nazwisko nie jest w tej chwili istotne. - Właśnie, że jest. - Jorge przez chwilę milczał. Wig 297 - Uważasz więc, że jestem mordercą, ale rozmawiasz ze mną bez świadków. - Racja. - Dlaczego? - Bo jesteś moim starym przyjacielem. - A nie boisz się mnie? - Nie. Poza tym jestem uzbrojony. - Jasne, pewnie. A może tak naprawdę nie masz żadnych dowodów.