...
anestezjolodzy tylko przelotnie stykali się z pacjentami, to Rip potrafił nawiązać z nimi bardzo bliski kontakt, porozmawiać, pomóc, uspokoić lepiej niż ktokolwiek inny. Może powinni byli zdecydować się na dzieci. Ale gdy byli młodzi, to czas zajmowała im walka o spłacenie kredytów studenckich, otworzenie i rozwinięcie praktyki... Na dzieci zabrakło czasu i pieniędzy. Szczególnie pieniędzy. Aż zadrżała na wspomnienie tamtych czasów: naprawdę ciężko było związać koniec z końcem. Ludzie myślą, że lekarze śpią na pieniądzach, ale zazwyczaj tak nie jest. Trzeba lat, by zostać lekarzem. Lat wypełnianych zaciąganiem kolejnych kredytów na własną edukację, potem lat na otworzenie dobrej praktyki. Trzeba było płacić pensje pielęgniarkom, personelowi biurowemu, płacić czynsz, kupować sprzęt medyczny, płacić ubezpieczenia. Czasem zaciągnięty dług wydawał się monstrualny. Ale im się udało: spłacili kredyty studenckie, z czasem zaczęli dobrze zarabiać, a wreszcie mieli już dość pieniędzy, by móc cieszyć się życiem. Teraz Susanna miała już blisko pięćdziesiąt lat i było za późno na dziecko. Nie miała okresu od sześciu miesięcy Najwyraźniej menopauza zaczęła się u niej odrobinę szybciej niż u większości kobiet. Umówiła się na wizytę u innego ginekologa, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. Tak właśnie było: wszystko bez zarzutu. Po prostu Susanna przechodziła menopauzę. To też szło bardzo dobrze: żadnych uderzeń gorąca, żadnych nagłych potów, zaburzeń snu czy huśtawki nastrojów. Przynajmniej na razie. Niektóre kobiety an43 159 przechodziły menopauzę bardzo lekko, inne naprawdę cierpiały Większość była gdzieś pośrodku. Widać Susanna miała szczęście. Nie kochali się z Ripem od... czterech miesięcy? Nie była pewna. Kawał czasu w każdym razie. Oczywiście on też miał pięćdziesiąt lat, w tym wieku każdy ma prawo trochę zwolnić. Ale ich życie seksualne było dotychczas raczej regularne i radosne, a teraz - nagle nic. To musiała być inna kobieta. Przebierała się w sypialni, gdy piśniecie alarmu obwieściło jej otworzenie drzwi garażu. Rip wrócił. Susanna nie wiedziała, czy się cieszyć, czy bać. Właśnie wkładała spodnie od piżamy, gdy mąż stanął w drzwiach pokoju. Jego twarz była pobrużdżona, zmęczona. - Gdzie byłeś? - zapytała Susanna gwałtownie, choć obiecywała sobie nie odezwać się ani słowem. - Miałeś być w domu o piątej. - A co za różnica? - odparł obojętnie. - Ciebie też nie było. - Chciałabym wiedzieć, gdzie jesteś, choćby na wszelki wypadek. Zrzucił marynarkę. - W takim razie powinnaś częściej odsłuchiwać automatyczną sekretarkę - mruknął. - Odsłuchałam... - zamilkła. Nie, nie sprawdziła sekretarki. - Chyba jednak nie - Rip podszedł do telefonu i nacisnął guzik. Dwa razy ktoś odłożył słuchawkę, nagrała się firma reklamująca tańsze rozmowy międzymiastowe, przyjaciel zapraszający ich na imprezę w sobotę, a potem Rip: mówił, że jego kolega anestezjolog an43